Już prawie grudzień, a ja nie mogę się jakoś zebrać do tego artykułu. Mam nastrój jak w piosence „Teksański” – „Herbata stygnie, zapada zmrok, a pod piórem ciągle nic …” 🙂 Dlaczego? W sumie to nie wiem …
Ale przecież wszystko odbyło się w jak najlepszym porządku. Ten rajd był nawet wyjątkowy pod względem liczebności uczestników – 40 uczniów z klas I –III. Z tego powodu towarzyszyły mi dwie Koleżanki, młodsze o pokolenie 🙂 (no, może o pół) Pogoda, jak zwykle, dopisała. Nie było tak ciepło, jak w tamtym roku, ale na wędrówkę w sam raz. Odpoczynek urządziliśmy też w tym samym miejscu, tylko chętnych do pieczenia kiełbasek było jakby mniej. Przy ognisku odbył się taki mini quiz historyczny, połączony z jednym zadaniem terenowym. Trudne pytania konkursowe (sam je układałem, więc na przyszłość muszę się poprawić 🙂 ) trzeba było osłodzić nagrodami w postaci cukierków i czekoladek. Najlepiej poradzili sobie weterani moich rajdów, uczniowie klas trzecich, ale klasy pierwsze były tuż, tuż.
W tym roku na trasie wędrówki było więcej błota. Stanowiło to szczególną atrakcję dla moich Koleżanek i dla tych uczestników, którzy wzięli na wędrówkę krótkie, jasne obuwie… Leśny odcinek trasy szybko minął i po przybyciu do Tarłowa odwiedziliśmy na cmentarzu mogiłę legionistów poległych w bitwie o tzw. redutę tarłowską. Potem udaliśmy się, tradycyjnie już zresztą, do pomnika upamiętniającego pobyt Józefa Piłsudskiego w tej miejscowości. Młodzież, nieco już zmęczona, zapaliła znicze i oddała honory, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i ten etap rajdu przeszedł do … historii. Tylko skąd wziął się ten wąs w tytule ?
nauczyciel historii, opiekun Koła Turystycznego
Andrzej Kańkowski